Wczoraj o 23 wyłączyłem GT po przejechaniu 1098km. Auto stało na dworze. Dziś około 13 odpaliłem, pojechałem jakieś 400m, później 5min. przed przejazdem na jałowym i po ruszeniu siwy dym i smród oleju.
Przejechałem z 3-4km bez zmian. Wstawiłem do garażu na kilka h, wydaje mi się, że dymienie się zmniejszyło ale nie zniknęło. Dodatkowo widzę, że trochę oleju płynie z okolic pokrywy zaworów z góry z przodu silnika.
Wróciłem do domu 3-4km i bez zmian.
Czy przy tych objawach to odma czy szukać jeszcze gdzie indziej?
Na noc renówkę wystawiłem na zewnątrz i dałem bellę do garażu, w którym mam +2 - to wystarczy?
Byłem we Włoszech i tam przy -35st. nic nie zamarzło a tu przy -20st. taka kicha...
Mam nadzieję, że to tylko odma.
Jeszcze jedno - olej nie znika z bagnetu.
Co powinienem przeczyścić jeżeli okaże się, że to odma?