Googlowałem, ale nie znalazłem takiego przypadku, więc zakładam nowy wątek. Mam nadzieję że nie dubluję jakiegoś tematu.
W mojej byłej JTDM (teraz brat nią jeździ), był już stary aku (ponad 5 lat), który sprawiał problemy. Był rozładowany, brat go troche podładował żeby podjechać do sklepu po nowy aku (1h małym prostownikiem), zapalił auto, wyjeżdżał z posesji, zostawił silnik włączony I zamykał bramę. W tym czasie auto zaczęło przerywać I zaraz zdechło. Już nie odpalił bo aku padł. Znowu podładował 1.5h I pojechał wymienić aku. Podczas jazdy zauważył że kontrolka braku ładowania mu świeci! Wyłączył światła i tak dojechał do sklepu.
Gość podpiął nowego Bannera Pro 77Ah (miał 12.7V ponoć przed uruchomienim silnika), brat uruchomił silnik i kontrolka braku ładowania dalej świeciła. Gość zmierzył napięcie I powiedział że nie ma ładowania - miało być ponoć 12.1V. Brat pojechał do mnie żebym mu na to popatrzył. W drodze przez jakieś powiedzmy pierwsze 3km kontrolka braku ładowania ciągle świeciła, w końcu jednak zgasła i tak było przez kolejne powiedzmy 5km (i już się nie pojawiła od tego czasu).
Zaparkował u mnie, nie gasił auta, podłączyłem Voltomierz na klemach, jest ok 14V (włączone tylko xenony/pozycyjne, nadmuch moze na 2 stopień), kazałem przegazować, dochodziło może do 14.2V. Na wolnych obrotach włączył jeszcze długie, spadło troche, powiedzmy 13.9V, halogeny przód, radio, tylne przeciwmgielne i wycieraczki powiedzmy spadło na 13.7V. Jak włączył do tego odparowywanie szyb (czyli max nadmuch + grzanie tylnej szyby i lusterek bocznych) napięcie spadło do 12.3V. Kontrolka braku ładowania jednak się nie zaświeciła.
Jak przegazował to napięcie z powrotem było ok 13.8V.
Zastanawiam się czy to jest normalne? Czy może na tych wolnych obrotach przekroczony został maksymalny prąd jaki alternator jest w stanie wygenerować(pytanie czy jest tam jakiś układ ogranicznika prądu?) i stąd zamiast doładowywać aku, część prądu do zasilenia tak dużego obciążenia, musiała iść z aku, i stąd to 12.3V. Po wyłączeniu ogrzewania wracało na 13.7V.
Drugie pytanie, czy może problem polegać na tym, że np w regulatorze napięcia, któraś z diod jest uszkodzona, ale alternator ciągle działa, tyle że mniej wydajnie, a kontrolka nie zapala się?
No i ta cała dziwna sprawa ze świecącą się kontrolką przez ileśtam km - czy mogło być tak że BC w jakiś sposób został ogłupiony padniętym/niedoładowany akumulatorem, czy odłączeniem klem, i przez jakiś czas mogło wariować sterowanie ładowania?
Dodam, że alternator jakieś 6 lat temu miał awarię, była spalona (wystrzelona) dioda, która nadpaliła uzwojenie alternatora. Był robiony kompletny remont, na pewno wymiana uzwojenia, wymiana regulatora, i wymiana sprzęgiełka (czy czegoś takiego, bo coś tam ponoć z nim było nie tak), w każdym razie wtedy, przy awarii kontrolka braku ładowania świeciła cały czas i faktycznie nie było w ogóle ładowania - sprawa była oczywista. Teraz nie wiadomo.
Aha, punkt styku kabla masowego z aku do budy w zeszłym roku był czyszczony, klemy też. Jakieś sugestie co jeszcze sprawdzić?